kocio

napisał o Sztuczki

Po obejrzeniu najbardziej chyba polubiłem Wałbrzych, choć zdjęcia nie wykazały się szczególną wrażliwością i były tylko OK (choć most przy tytule to już coś! - szkoda że na tym koniec). Także uśmiech Elki jest cudowny - choć nie bardzo wierzę w jej cudowne zdolności, bo nie stoi za tym charyzma. Ciepłe słowo za to, że matka jest sympatyczna, a nie czerpie z zachowań tzw. kina społecznego. Fajnie się śledzi i zgaduje co zrobi domniemany ojciec - ale też Sapryk jest jakiś taki za miętki, nie wierzę w jego postać. Nic wielkiego, specjalnych wzruszeń brak, historia bardzo kuleje, ale miło tak się powłóczyć po śląskim mieście.

Brzmi jak recenzja innego filmu. Sztuczki to wielkie kino przecież.

No właśnie: ma zachwycać - a nie zachwyca...