kocio

napisał o Carte Blanche

Nie jestem zadowolony, że muszę zjechać polski film, ale widzę schemat: film biograficzny to po prostu zbiór faktów ułożonych chronologicznie. Na niczym się nie zatrzymujemy, nie ma chwil zadziwienia światem, główny bohater nie ma czym intrygować, bo widzimy i wiemy wszystko i łykamy jak leci - a przynajmniej mamy, bo przeze mnie to się tylko prześlizguje. A film jest sprawnie nakręcony i na pewno można byłoby go pogłębić. Co więcej - jest ciepły i pozytywny, ale nie banalny, co rzadko się zdarza. Duży plus za wybranie tematu i bohatera, to intryguje i obiecuje fajne kino. A tu emocje płytkie, a na koniec jednak metafora, ale toporna jak obuch - zadziałałaby, gdyby rozładowała zgromadzone emocje, ale ta strzelba nie była nabita. Podobne wrażenia miałem na "Bogach" - tam też dobra produkcja służy nie budzącej emocji opowieści, w odróżnieniu od np. "Teorii wszystkiego", gdzie losy bohatera wciągały. Szkoda, moje nadzieje się nie spełniły, bo reżyser nie chciał nic powiedzieć od siebie...