kocio

napisał o Blade Runner 2049

Cóż, film do zanurzenia się - nocny seans się nie dłużył, czyli nie nudzi. Niestety wtórny, do tego stopnia, że słynny i dobry kompozytor naśladuje innego słynnego kompozytora, choć mógłby coś własnego. Trudno przebić pytania z 1982 (czy sztuczny człowiek ma duszę?), ale udało się zadać kolejne ważne - filozoficznie bez zarzutu (nie chce spoilerować!), zawiodło jednak podanie, nie czułem napięcia z oryginału. Mnie się najbardziej podobał drugoplanowy wątek wirtualnej dziewczyny bohatera i wydaje mi się, że to niewykorzystany potencjał, bo autentycznie wzbudzała we mnie emocje. Mianowicie: androidy niby są podludźmi, ale kim wobec tego jest elektroniczny fantom służący androidowi? Nie ma nawet ciała, choć ma jakąś wolę i uczucia - ciekawe, czy prawdziwe, czy zaprogramowane (oddana do granic - seksizm aż miło!). Najbardziej przejmująca, złożona technicznie i chyba też przełomowa w kinie scena, to gdy fantom próbuje się "nałożyć" na fizyczny seks! Po zakończeniu widać, że będzie sequel!

Sequela nie będzie raczej bo film na siebie nie zarobił. Ale zgadzam się zaskakująco dokładnie z Twoją recenzją. Dużo bardzo ciekawych wątków i duży niedosyt.

No, też słyszałem, że komercyjnie słabo, co mnie zdziwiło, bo jest dość efektowny w realizacji. Dane na Wikipedii nie potwierdzają klapy - 150-185 mln USD wydatków i przychód 257.8 mln USD, to daje co najmniej 60 mln USD zysku (https://en.wikipedia.org/wiki/Blade_Runner_2049 ).

Przy okazji ktoś mi zwrócił uwagę, że "Ona" ( http://filmaster.com/film/her/ ) wcześniej zajmowała się seksem "zastępczym", więc to nie było zupełnie nowe, ale przejmujące i tak.

O, czyli zaczął sobie lepiej radzić po pierwszym weekendzie. Bo pamiętam że wtedy przewidywali klapę.

Choć zysk rzędu 60m z tego co kojarzę jest faktycznie stratą, bo mniej więcej połowę zysków zgarniają sieci kin.