Profil użytkownika kocio
Ten film przenosi na ekran bogactwo i bujność pomysłów z komiksu, niestety to powoduje chaos w historii, do tego stopnia, że nie byłem w stanie nawet polubić tych postaci, bo nie miałem poczucia, że zdążyłem je poznać. Szkoda mi kolorowych, jasnych scenerii komiksu, tu wiele kadrów było po prostu ciemnych. Ja się rozczarowałem, ale dzieciom się bardzo podobało, i to nawet bardziej niż komiks, więc nie mogę powiedzieć, że to nieudane dzieło, bo jednak spełniło oczekiwania grupy docelowej. Ja tam tylko cieszę się z przenikania światów, pomieszania realności z fantazją oraz żart o słońcu, i to mi wystarczy.
Byłem rozczarowany tym filmem, bo nie jest wybitny, zaskoczył mnie Oscar dla niego i nie obejrzałem go od razu. Mogę powiedzieć, że jest kompetentny i o ile z początku mi to przeszkadzało, to za kolejnym obejrzeniem zacząłem to doceniać. Delikatny, bez większych emocji, bliski dokumentowi, ale tym bardziej nie przesłania sobą tematu i za to mu chwała. I jak się nie skupiać na technikaliach, to emocje także się pojawiają.
Choć to jest opowieść z szerszym oddechem, to nie sposób się nudzić, ponieważ przez większość czasu jest to kryminał pełen akcji. Długi metraż robi swoje - jest czas trochę się porozglądać po sceneriach Marsa, jest zagadka w której dochodzą kolejne wątki, ale nie da się wszystkiego objąć. Mnie się podobało zwłaszcza spektrum różnych istot - to nie jest tak, że są naturalni ludzie kontra syntetyczne androidy. Moim ulubionym bohaterem od początku jest Carlos ze swoją absurdalną holograficzną głową, którą może zastępować czym jest mu akurat potrzebne. Jest doskonale wykorzystany efekt doliny niesamowitości - zwykle jest to problem wizualny, ale tu wszelkie dziwności nadają tym różnym istotom charakter. Wolałbym, żeby koniec był jakoś lepiej ograny, może żeby nas w nim bardziej zanurzyć, ale pewnie nie jest przypadkiem nawiązanie do wizualizacji rodem z Odysei kosmicznej - nie wszystko da się zrozumieć i przekazać człowiekowi, jest tu zamierzony element tajemnicy, choć zagadka rozwiązana.
Mroczna sprawa. Nie tylko moralnie, także część zdjęć jest robiona nocą i muzyka ilustruje nocny świat w sposób nie budzący wątpliwości - nie chcemy tu być. Szczęściem film nie epatuje mrokiem bez przerwy, sceny w dzień rozwijają akcję i zdejmują trochę tego dusznego klimatu, ale przyznam, że możliwość zapauzowania też mi się bardzo przydała. Duży plus za scenariusz, który też prowadzi nas poza granice thrillera i trochę mnie zaskoczył, a jednocześnie do ostatniej chwili trzymał w niepewności i jakimś napięciu. Bardzo dobra rola "pająka", jest ciekawy jako postać, mimo że o tajemniczości w jego przypadku trudno mówić. Motywacja jest prosta, to jakieś poczucie winy za to, że przeżył wojnę bez szwanku i okazał się szarakiem bez chwalebnych osiągnięć. Ale to, jak w trakcie filmu sobie radzi z tą frustracją, nie jest proste, kombinuje na miarę swoich możliwości. Komentarz społeczny nie wydaje mi się zbyt wyraźny, spodziewałem się czegoś przytłaczającego, ale i tak wali znienacka w żołądek.
Tak jak myślałem, Dreamworks ma jeszcze kupę pracy przed sobą, jeśli chce grać w tej samej lidze co Pixar, ale takim filmem jak "Dziki robot" faktycznie się o to postarał. Pomysł jest oryginalny i wartościowy, no i druga rzecz jaka mi przypadła do gustu - kilka garści mocnego humoru, czarnego (oposy rządzą!) i rodzicielskiego (hm, znowu mama oposowa...) oraz trochę slapsticku. Ale na tym koniec zabawy - reszta to całkiem zwyczajny film familijny z nieco większą dawką wzruszenia i powagi niż przeciętnie. Pewnie plus się należy także za to, że główną rolę gra robotka, choć z drugiej strony - męska postać byłaby mniej oczywista, więc nie za duży ten plusik. No, może jeszcze cyniczna gra korporacyjnej łapaczki robotów, która z rozbrajającą szczerością przyznaje, że jej życzliwość jest pozorna i ma tylko uśpić czujność ofiary... Można pójść i się nie znudzić, ale sądząc po entuzjastycznych recenzjach spodziewałem się czegoś lepszego.